Zbereże

gmina: Wola Uhruska, powiat: włodawski, województwo: lubelskie

Typ miejsca

Las, działka leśna o numerze 333/340

Informacje nt. zbrodni

Na działce leśnej o numerze 333/340 (Nadleśnictwo Włodawa) znajduje się mogiła sześciu uciekinierów z obozu zagłady w Sobiborze, zamordowanych w drugiej połowie 1943 r. Prawdopodobnie jeszcze z października, kiedy doszło do zbrojnego powstania więźniów obozu pod wodzą kapitana Aleksandra Pieczerskiego i ich ucieczce z ośrodka zagłady. Dzięki relacji mieszkańca Zbereża (rocznik 1928), znamy przybliżoną lokalizację mogiły. Wiemy również, że wraz z sześcioma uciekinierami z obozu, w jednym dole lub tuż obok, spoczywają szczątki dwóch miejscowych Żydów, którzy jeszcze w latach czterdziestych prowadzili w Zbereżu sklep monopolowy. Ojciec i syn o nazwisku Weneccy zostali zamordowani tego samego dnia, co uciekinierzy z obozu zagłady.  

Jan D., mieszkaniec Zbereża urodzony w 1928 r., był świadkiem ujęcia grupy uciekinierów z obozu zagłady w Sobiborze:

“Strażnica była niemiecka. I te rowy, to była wysypana ziemia, tak gdzieś na półtora metra wysoka, a te rowy zostali, żeby jak śpią Niemcy, żeby partyzantka ich nie pobiła na łóżkach, to oni takie zrobili sobie zasłony. A ze środka mieli otwór na zewnątrz, jakby w razie ten, to oni tam dołem by wylatywali i na ten. I to byli wkoło zasieki druciane, tam była brama i ten… I jak oni uciekli, ci Żydzi z Sobiboru, to oni właśnie, oni tym lasem, co teraz był tam od jeziora od Sobiboru, to oni uciekli w tę stronę i szli. I tu właśnie trafili na tę strażnicę niemiecką i Niemcy ich połapali. A ja wtedy sam gnałem krowy, bo tu było dalej nasze pastwisko, aż do toru kolejowego. […] I oni tam właśnie dotarli do tej strażnicy i Niemcy zobaczyli, a ja gnałem krowy i słyszę, że strzały dwa. Strzelali Niemcy. A potem się okazuje, że oni zaczęli, te Żydy, uciekać od tej strażnicy, tam dalej. […] Była tu droga, ja tą drogą szedł jak byłem mały, myślę, gdzie ich zakopali. Ja szedł tą drogą i tu doszedł do tego pola i tu popatrzałem, a już zobaczyłem piasek, że świeżo ten. I tam zaszedłem i zasypane było na równo i butami zadeptane, zadeptane.

A ile pan był po egzekucji tam? Dzień?

Nie, gdzieś chyba może z tydzień. Bo już mówili od razu, że Żydów ośmiu rozstrzelali.” (Zbereże, 22 lipca 2014 r.)

Razem z powstańcami z Sobiboru, zginęło dwóch mężczyzn pochodzących ze Zbereża: “Ich [uciekinierów z obozu w Sobiborze] było sześciu, a dwóch u nas tutaj w wiosce, monopol mieli, wódkę sprzedawali Żydzi, ojciec z synem, no syn też już miał ponad 15 lat. […] Jak już tych złapali [uciekinierów z Sobiboru] no to już i dołączyli tych dwóch, tego monopolowego z synem. […] Na nich mówili Wenecki, ale jak on miał na nazwisko…? Bo zawsze mówili „do Weneckiego idźcie wódki kupić”. Bo on więcej nie miał nic, tylko wódkę.” (Zbereże, lipiec 2014 r.) 

Pan Jan pamiętał również Żydów zamieszkujących do wojny w Zbereżu: “Ja wiem, chyba z osiem rodzin [żydowskich] tu było.  Starsze byli kobiety takie, chyba dwie krawcowe. To oni mieszkali tam dalej, stąd jakieś pół kilometra. No to ich zabrali do Sobiboru. Normalnie furmanki tu Niemcy wynajęli i furami odwieźli ich do Sobiboru. […] Gdzieś z dziesięć rodzin chyba było, takich wszystkich. To zajmowali się, jeden był szklarzem, jeden był rybakiem, tu mieszkał. […]

– A była jakaś bożnica tutaj? 

Nie, tylko we Włodawie. A tu zbierali się, to właśnie u tego rybaka.

Modlić się?

Tak. Tam miał takie większe mieszkanie, taki był pokój i oni wszystkie się schodzili, a jak my, pastuchy, krowy gonili, to oni wieczorem nieraz, w sobotę zdaje się, oni mieli taki Szabas, nazywali. Takie święto. I tam tylko słychać było: „ajajaj”, to my zawsze słuchaliśmy jak krowy gnali. Bo każdy pasł swoje krowy, to tych pastuchów dużo było. To właśnie tam odbywali się takie te, modlitwy.” (Zbereże, 22 lipca 2014 r.)

Na terenie Zbereża znajdują się jeszcze co najmniej dwa nieoznakowane żydowskie groby: “Bo jeszcze mieszkał tu na wiosce Żyd, to ja tamtego pamiętam nazwisko – Ginsberg, bo chłopaki dwóch chodziło do szkoły razem ze mną. […]  I tu starego [Ginsberga], to tu była druga taka strażnica, też Niemcy stali, tu jakieś 200 metrów, tego. No to Niemcy starego, taki okop był, do Buga prowadził okop od tej strażnicy. I prawdopodobnie jemu dali karabin, żeby on niósł tym okopem, a Niemiec szedł górą i przy samym Bugu jego Niemcy zabili i w tym okopie zasypali. Zasypali, ale Bug obrywał co roku ziemię. Aż Ruskie po tamtej stronie zobaczyli, że połamało burty, że widać, że człowiek leży zasypany i okazało się, że to ten właśnie Żyd zabity. […] To ja myślę, powinni ich zebrać w trumnę i w Chełmie jest przecież żydowski cmentarz na Kolejowej i pochować ich tam i jakiś napis zrobić skąd oni.” (Zbereże, 22 lipca 2014 r.)

Dzięki relacji pana Jana znamy też los najstarszego z synów Ginsberga ze Zbereża: “Tam stała cerkiew, którą ja już nie pamiętam. Ojciec i matka pamiętają. Była drewniana. I tam jest pośrodku taki lej niemiecki, bunkier, armata była zabetonowana.

Czyli jednego z synów tego Ginsberga..? 

Tak, to jego tam właśnie za tą armatą [zabili]. Ja tak mniej więcej wiem nawet i w którym miejscu. Bo te pany byli, co pierwsze byli, to ja ich prowadził i im pokazywał, że tu w tym miejscu jego zakopali Niemcy, bo nie chcieli na polu, bo to przy polu, jego tak, żeby na polu nie było, bo tam pole orane było.

– A co z dwójką tych pozostałych synów?

Te młode to prawdopodobnie do Sobiboru odwieźli furmanką.

A nie pamięta pan, jak oni się nazywali, imiona tych synów?

Tych synów? A, ten, co tutaj za armatą, to Szlomcha. A tych dwóch, to już nie wiem. Bo on był najstarszy, ten Szlomcha.

– Ile miał lat?

Chyba koło dwudziestu.

I ci dwaj młodsi?

A tam byli dwa młodsze, to ja tych młodszych nie pamiętam. Bo z tym [Szlomchą] to ja więcej do szkoły chodził.” (Zbereże, 22 lipca 2014 r.)

Pan Jan podzielił się również swoimi wspomnieniami na temat funkcjonowania obozu zagłady w Sobiborze: 

“My jako krowy paśli, to już o trzeciej, przeważnie o trzeciej, po obiedzie transport szedł. Tylko w oknach tych, po szyję widać, stoją ludzie, chłopaki, oglądają, a my liczymy wagony. To zawsze jednakowe wahadło chodziło. To tyle się mieściło. A co tydzień lądował kukuruźnik i wywoził złoto. Co tydzień.  Po tych ludziach, co ich przywozili i… […] Tam broń boże było, żeby tam ktoś chodził koło tych drutów albo coś się przyglądał, czy co. Tylko robotnicy, co ładowali na wagony drewno, to oni tam blisko, tego. A byli takie kobiety, które tu też z wioski zabierali gęsi smażone, kaczki smażone, wódkę i na noc szli tam. A te wartowniki nawiązali tułak jakichś rzeczy, tam czy dobrych, czy niedobrych, tym babom wynieśli, tam wyspali się razem, to mówią, wkoło tego getta, tam po tym lesie, to przez butelki można było się przewrócić. I po tych wioskach to normalnie jechało się jak do domów towarowych. Sprzedawali ubrania, płaszcze, buty. Jak z Czech, mówili, że wieźli Żydów z Czech, no to mówią, że wieźli w wagonach usługowych.[…]

– Pamięta Pan dym unoszący się nad lasem?

Jak palili? Pani, to było tak naprzeciw lasu, to my gdzieś chyba z siedem kilometrów, osiem, my mieszkali. To jak jest cicho, zawsze jak pasiem krowy, to nad Sobiborem słup, czarna chmura. I ta chmura, jak nie ma wiatru, to ona taka ogromna się robiła, i tak stał ten słup tej chmury… A jak wieczorem jest cicho czy co, to ten dym się rozchodził więcej po ziemi. Mówią, że nawet krowy ryczeli. To my tu we wiosce to wieczorem my drzwi zamykali, bo był taki smród, że to… I ona jeszcze, jak ta gwiazda się zapaliła, to ona świeciła i świeciła, aż chyba dziewięć miesięcy, czy co. Tylko niebo czerwone, łuna. A tamtych o, podrzucali. Transporty szli i podrzucali. Och, był smród.” (Zbereże, 22 lipca 2014 r.)

Upamiętnienie

Miejsce grobu zostało oznaczone drewnianą macewą w ramach projektu “Punkty odniesienia”. “Punkty odniesienia” to próba znalezienia sposobu na znakowanie odnalezionych mogił, zanim możliwe będzie ich upamiętnienie. Działanie ma na celu drobną ingerencję w krajobraz tych miejsc, która przypominałaby o tym, co w nim niewidoczne, a często obecne w pamięci lokalnych społeczności. Będąc jedynie tymczasowym upamiętnieniem, drewniane macewy mają otwierać możliwość przejęcia przez lokalne społeczności opieki nad tymi miejscami, oswojenia ich, a być może także uruchomienia własnych, związanych z nimi praktyk lub trwałego ich upamiętnienia. 

Więcej o projekcie można przeczytać tutaj: https://tinyurl.com/muknnyd6

Projekt znakowania grobów drewnianymi macewami Fundacja Zapomniane realizuje od 2017 r. w stałej współpracy z The Matzevah Foundation.


Identyfikacja grobu na podstawie nieinwazyjnych badań.

W dniu 28.11.2013 r. przeprowadzono wizję lokalną w obecności świadka, który wskazał przybliżoną lokalizację zbiorowego grobu ośmiu ofiar (GPS: N 51°23.539′ E 023°39.711′). Miejsce to znajduje się blisko leśnej drogi prowadzącej na cmentarz prawosławny. Podczas kolejnej wizji lokalnej w dniu 22.07.2014 r. wytypowano miejsce zgodnie z wskazaniem świadka w celu przeprowadzenia badań z użyciem georadaru. Na profilach georadarowych o nazwach: ZBE10001-ZBE10003 zarejestrowano anomalię na ok. 0.2 mb do ok. 4.5 mb, na głębokości ok. 0.75 m p.p.t.

W dniu 28.11.2013 r. przeprowadzono wizję lokalną w obecności świadka, który wskazał przybliżoną lokalizację pojedynczego grobu (GPS: N 51°23.183′ E023°39.611′). Wskazane miejsce jest położone przy wjeździe do miejscowości, tuż obok ruin bunkra.

Badania z użyciem georadru w tym przypadku nie były pomocne.

Nie prowadzono kwerendy zdjęć lotniczych dla tego obszaru.

Pomiar rzeźby terenu (LiDAR) w tym przypadku nie jest pomocny.

Transkrypcje

Kontakt i współpraca

Nadal poszukujemy informacji nt. tożsamości żydowskich ofiar w miejscowości Zbereże. Jeżeli wiesz coś więcej napisz do nas na adres mailowy: fundacjazapomniane@gmail.com.

Bibliografia

Nagranie Fundacji Zapomniane [zapis audio], imię: Jan [świadek historii], data ur. 1928 r., temat i słowa klucze: żydowskie groby w Zbereżu, obóz zagłady w Sobiborze; rozmowę przeprowadziła Agnieszka Nieradko, Zbereże, 22 lipca 2014 r.