Wożuczyn

gmina Rachanie, powiat tomaszowski, województwo lubelskie

Typ miejsca

Pole orne przy drodze zwanej Lipkami (znajduje się na polu w granicach folwarku Michałów).

Informacje nt. zbrodni

W listopadzie 1942 r. w masowym mordzie w miejscowości Wożuczyn zginęło ok. 70 żydowskich kobiet, mężczyzn i dzieci. Pracowali w miejscowej cukrowni. Zajmowali drewniany barak przystosowany do zamieszkania. Tragicznego dnia wywoływano Żydów czwórkami i pod północno-wschodnią ścianą baraku byli zabijani strzałem w tył głowy. Ciała wywożono saniami i zakopywano na polu ornym przy drodze zwanej Lipkami.

Marian Ż. (ur. 1931 r.): “Ja się przyglądałem temu wydarzeniu od samego początku. Przyjechało sześciu żandarmów z posterunku w Rachaniach i wezwali tzw. Werkschutz. To byli pracownicy przeszkoleni do noszenia karabinów w celu ochrony zakładu. Bo tam była blisko Ukraina, w związku z tym bali się, że w każdej chwili mógł jakiś napad być. Czyli to była taka policja robotnicza do ochrony zakładu [cukrowni]. Cukier był w trakcie okupacji towarem bardzo pożądanym, w związku z tym musiała być jakaś ochrona. Niemcy nie panowali nad wszystkimi terenami, mieli tylko takie wysepki, w których były garnizony i stamtąd robili wypady. No więc po przyjechaniu wezwali tych werkshutzów, poinstruowali, że muszą obstawić teren, w którym ten barak był. Dali im instrukcje, że gdyby któryś z Żydów uciekał, to mają go natychmiast zastrzelić. [Żydzi znajdujący się w tym baraku] zostali przez Niemców przywiezieni, ale skąd – nie wiem. To nie byli lokalni Żydzi. Tym bardziej, że przywieźli ich z rodzinami, dziećmi, żonami. Przy czym przekrój tych ludzi był taki, że była tam inteligencja i różni rzemieślnicy. I to było w granicach 100 osób w tym baraku. Barak był dostosowany, bo tam była duża kuchnia, był duży pion sanitarny, także to wszystko było dostosowane do tego, żeby oni mogli tam przebywać.

Codziennie rano policja żydowska organizowała tych ludzi w sensie stworzenia kolumny i kolumną szli codziennie, punktualnie o jednej porze, do pracy. Pracowali w cukrowni. […] Przy czym jak szli, kazali im śpiewać: – Marszałek Śmigły Rydz nie nauczył nas nic, a nasz Hitler złoty nauczył nas roboty. Codziennie tą samą piosenkę musieli śpiewać, jak szli do roboty. Oni pracowali chyba parę miesięcy, chyba już w 1942 roku, jak przyjechali. Najpierw ten barak był przystosowany, potem ich jako całą grupę przywieźli. Nie byli nadzorowani przez Niemców, tylko przez policję żydowską, także dzieci i całe te rodziny mogły sobie swobodnie chodzić po całym terenie.

Pracowali wszyscy, i kobiety, i mężczyźni, nawet taka młodzież w wieku jakieś 15-16 lat też szli do roboty. Zapadła decyzja o likwidacji, ale ta likwidacja już się zaczynała wokół, w tych miejscowościach sąsiednich. Zaczęło się od Siemnic, w październiku. Już było wiadome, że następuje likwidacja, ale ci [w cukrowni] dalej pracowali przez jeszcze miesiąc [pracowali w majątku Holtzera].

Ja mieszkałem tam. To był budynek, w którym mieszkało kilka rodzin. Ja z okna na pierwszym piętrze widziałem ten barak [w którym byli zakwaterowani żydowscy pracownicy cukrowni]. A ten barak został potem zlikwidowany, w miejsce niego stoi teraz murowany budyneczek. Nie ma w ogóle śladu po tym baraku. Ten grób, który oni im wykopali, gdzie ich wywozili, znajdował się na polach uprawnych, przy drodze, tzw. Lipkami. A o tym słyszałem [mordzie w Siemnicach], poszedłem zobaczyć, w którym miejscu oni byli tu rozstrzelani, żeśmy chłopcy tacy pobiegli tam zobaczyć, to był płot podziurawiony. Oni ich ustawili pod płotem i z pistoletów maszynowych [zabili], ustawili w rząd. I te pociski w tym płocie tkwiły, to myśmy wygrzebywali te pociski. Ja w ogóle potem w ten rejon nie chodziłem, tak byłem tym wszystkim przejęty, że nie mogłem.

W nocy [przed likwidacją pracowników cukrowni Wożuczyn] część inteligencji żydowskiej znikła. Oni po prostu uciekli. Oni musieli mieć przygotowane miejsce rozlokowania w najbliższych miejscowościach. Wyszli z rodzinami z tego baraku.

Oni mieli tylko pistolety osobiste, nie mieli karabinów maszynowych. Wywoływali po cztery osoby z baraku i te osoby wywołane musiały biec w to miejsce, tam im kazali klękać, jak uklękli, no to z tyłu w głowę strzałem. Czterech żandarmów było zatrudnionych [do strzelania], a dwóch do wywoływania z baraku. Jak matka z dzieckiem [szła], to pamiętam, to wyrwał jej to dziecko, chwycił za nóżkę, strzelił w głowę, rzucił tam na tą kupę trupów. Ona oszalała. Coś okropnego…

Po zakończeniu nastąpiło wybijanie złotych zębów. Robił to taki, nazwisko Wiater, ale jak miał na imię, nie pamiętam. To był taki pracownik, co dbał o porządek w całej osadzie. Za te zakrwawione włosy wytrząsał, jak wybił ten ząb i dawał temu Hansowi [jednemu z żandarmów] te złote zęby. To widziałem na własne oczy. Po zakończeniu podjechały sanie i czekały na przegląd uzębienia u wszystkich tych starszych osób. Wcześniej jeden z żandarmów wewnątrz [baraku], zanim wybiegali, to to, co mieli, obrączki, zabierał. Wobec tego tylko pozostały zęby złote [do zabrania]. Jak zakończyli proces wybijania tych zębów, wytrząsania ich, to rozpoczęło się ładowanie na sanie. Ładowali po kilka osób, wywozili kilka razy. Nikt nie był rozbierany, tak jak stał, tak biegł, bo kazali im biec do tego miejsca gdzie [zabijano]: – Schnell, schnell!” (Bytom, 10 maja 2017 r.)

W 1950 r. sędzia Wydziału Karnego Sądu Grodzkiego w Tomaszowie Lubelskim odbył wizję lokalną żydowskiego grobu masowego w towarzystwie naocznych świadków wydarzenia. Efektem odbytych oględzin jest opis grobu oraz jego dokładna lokalizacja. Tak wyglądało to miejsce w 1950 r.: “Zbiorowy grób ma wygląd prostokąta o wymiarach długości 15 m, a szerokości 6 m. Grób nie ma nasypu, w dwóch miejscach jest zapadnięty na głębokość około 20 cm. Znajduje się na polu w granicach folwarku Michałów. Według obecnych w trakcie wizji lokalnej świadków w grobie spoczywają zwłoki około 50 osób obojga płci w tym dwojga dzieci zamordowanych na placu cukrowni Wożuczyn w listopadzie 1940 r. Część zabitych Żydów pracowała w cukrowni Wożuczyn, pod czas gdy około 25 osób doprowadzono z okolicznych wsi.” (IPN BU 175/166, s.1)

Świadkiem wspomnianego przez Mariana Ż. mordu w pobliskich Siemnicach był Jan S., który wówczas jako młody czeladnik pracował w majątku dziedzica Holtzera. Do tego zdarzenia miało dojść w październiku 1942 r.: “Tego pamiętnego dnia rano […] zobaczyliśmy, że żydowscy robotnicy schodzą się w pobliże stojącego nieopodal magazynu. Po chwili Niemcy poprowadzili kilkanaście osób na pobliskie wzgórze. W pierwszej grupie oprócz mężczyzn były również kobiety i dzieci. Zobaczyłem, że wszyscy Żydzi klękają, a Niemcy z tyłu zaczęli do nich strzelać z automatów. Po egzekucji esesmani zawołali kilku miejscowych mężczyzn i kazali im wykopać głęboki dół.” (Relacja Jana S., archiwum Fundacji Zapomniane)

W zasobach IPN zachowały się również informacje o mordzie na trzynaściorgu Żydach dokonanym w Michałowie w 1942 r. Z rąk żandarmów z posterunku w Rachaniach zginęło czterech mężczyzn, cztery kobiety oraz pięcioro dzieci. Zwłoki pomordowanych zakopano we wspólnym grobie wykopanym przez kilku mieszkańców wsi. (IPN BU 2448/596, s. 3-4)

Źródła

Kontakt i współpraca

Nadal poszukujemy informacji na temat tożsamości ofiar i lokalizacji żydowskich grobów w Wożuczynie. Jeżeli wiesz coś więcej, napisz do nas na adres mailowy: fundacjazapomniane@gmail.com.

Bibliografia

IPN Lu 501/70.

IPN Lu 501/77, Michałów.

IPN Lu 502/34 t. 1.

IPN Lu 504/15.

IPN BU 175/166, s. 1, Protokół oględzin zewnętrznych zbiorowego grobu ludności cywilnej żydowskiej, pomordowanej przez niemców (pisownia oryginalna) w listopadzie 1942 r. a znajdującego się na polu należącym do folwarku Michałów z dnia 10 maja 1950 r.

IPN BU 2448/598.

IPN BU 2448/596.

Relacja pana Mariana wraz z mapą, na której zaznaczono miejsce zbrodni oraz przybliżoną lokalizację grobu.

Nagranie Fundacji Zapomniane [zapis audio] oraz mapa, na której zaznaczono miejsce zbrodni oraz przybliżoną lokalizację grobu, imię: Marian [świadek naoczny], data ur. [brak], temat i słowa klucze: żydowskie groby w Wożuczynie, rozm. przepr. Agnieszka Nieradko, Bytom, 10 maja 2017 r.

Relacja pana Jana opracowana przez Mirosława Piotrowskiego, http://rachanie.tnb.pl/news.php?readmore=36, (dostęp 10.11.2017).